#6 Szczęśliwego Nowego Roku!| Nie mamy sylwestrowych fotek| Lucyferku, co słychać?



Nie wiem co się dzieje, ale COŚ się dzieje na pewno, ponieważ to już trzeci post w tym miesiącu i sama siebie nie poznaję, a kto miałby znać Lucyferka lepiej niż sam Lucyferek? Ano otóż właśnie! Ale zasadniczo prawie wywiązałam się z danego Wam dwa posty temu słowa! Od czwóreczki miały pojawić się jeszcze trzy posty – pojawiły się dwa (tak, no to jest ten drugi) i tak czy siak jestem z siebie dumna, bo o ile życiowo słowa na ogół dotrzymuję, to pod kątem mojej produktywności bywa różnie, dlatego każdy drobny sukces staram się celebrować. Co ominęłam? Ominęłam post urodzinowy Jagódki, ale nie miałam zupełnie żadnej motywacja do dyńkowej sesji. Jakoś w ostatnim czasie to żywiczki zajęły moją uwagę, mimo że naprawdę staram się nikogo nie faworyzować, ale z autopsji sami pewnie wiecie, że bywa trudno. Bardzo trudno. Bardzo, bardzo trudno.
Anyway, dzisiaj jest bardzo wyjątkowy dzień i nie spodziewam się tutaj tego dnia zbyt wielu czytelników, ponieważ najprawdopodobniej szalejecie na jakiejś zabawie sylwestrowej, ale ponieważ ja jestem w domciu razem z częścią mojego kochanego rozbrykanego, rozwydrzonego, pyskatego…
Miriam: Mamo… Czasami dziwnie okazujesz nam swoją miłość, naprawdę.
Raven: Miłość? Błagam, ona właśnie nas zwyzywała! Masz szczęście, Lu, że dzieciaki zostały w domu, kiedy my jesteśmy u Kulki, Yuuki i Miyi.
Ja: Easy, easy! To z sympatii i miłości właśnie. Poza tym Jagódka by mi odpyskowała, wzorowy starszy bracie.  Ciekawe po kim to ma?
M: No właśnie, ciekawe… *patrzy wymownie na Ravena*
R: Uczy się od najlepszych *poprawia kołnierzyk koszuli z samozadowoleniem na twarzy*
Ekhem… Dobrze, na czym to ja skończyłam… Ach tak! Rozwydrzonego i pyskatego Piekielnego Stadka i Kulką obok z jej pannami, to postanowiłam zrobić krótkie podsumowanie tego roku. Tak króciutko, zwięźle i na temat, i zarzucić Was kilkoma, tym razem dyńkowymi fotkami.
Czy jestem usatysfakcjonowana tym rokiem? I tak i nie. Jak wszystko – miał swoje dobre i złe strony, przy czym absolutnie tych złych nie chcę dzisiaj poruszać. Mamy się cieszyć nadchodzącym Nowym Rokiem i tak też zamierzam uczynić! Od czego tu więc zacząć? Tak, jak ostatnio wspominałam, ten rok jest dla mnie pierwszym pełnym rokiem lalkowania. Zaliczyłam wzloty i upadki, zwątpienia i chwile nadmiernej motywacji, ale koniec końców założyłam bloga. Ot taki w sumie finisz. I, paradoksalnie, wraz z upływem czasu, mój zapała zamiast stygnąć rósł i rośnie nadal. Powoli zaczynam coś dziergać i okej, może i na wyrost jest nazwanie tej karykatury bluzki debiutem w szyciu, ale od czegoś trzeba zacząć, a w moim przypadku odważenie się i przełamanie do zrobienia czegoś, w czym nie jestem dobra często graniczy z cudem, także 1:0 dla mnie. Losie, skopię Ci tyłek! Ponad to znalazłam moją drugą soulmates, która w tym momencie świętuje Nowy Rok parędziesiąt kilometrów od nas i życzę jej najwspanialszej zabawy sylwestrowej na świecie! Gabi dopełniła idealnie mnie i Kulkę, więc naprawdę czuję się, jakbyśmy się najzwyczajniej w świecie odnalazły w ferworze codzienności, narzekań, pokonywania własnych granic… Bo w moim przypadku w większości na tym ten rok polegał. Mimo to udało mi się jednak rozwinąć w pasji, która jednocześnie jest sensem mojego życia – w tańcu. Zrobiłam kurs na instruktora pewnego rodzaju tańca, wzięłam udział w kilku dodatkowych szkoleniach i prowadzę zajęcia, do których zostałam przygotowana. Robienie czegoś, czego się kocha w formie zarobku jest chyba jedną z najwspanialszych rzeczy na świecie. Podobno robiąc to, co się lubi, nie przepracuje się ani jednego dnia. Ja tego doświadczam i życzę tego uczucia każdemu. Poza tym… Ten rok był o tyle ważny, że dołączyły do mnie trzy lalki, z których pierwszą był Raven. Nie wierzę, że jest ze mną od dziesięciu miesięcy, ponieważ mam wrażenie że od zawsze trwał u mojego boku i tak samo nie wyobrażam już sobie kolejnych dni bez niego. Nie muszę z nim rozmawiać, czy mówić do niego, aby przelać do jego serduszka wszystko, co mnie trapi. I ze wszystkich moich bąbli de facto otwarcie przyznaję, że z nim mam najlepszy kontakt. Oprócz niego, w mych skromnych progach powitałam także Lyssandra, moją cichą uległą Jagódce i totalnie w niej zakochaną myszkę. To najgrzeczniejszy chłopiec, jakiego miałam okazję poznać. Jest dojrzały, wyrozumiały, trzyma temperament Jago na wodzy i jednocześnie robi wszystko o co moja mała iskierka go poprosi. Razem z Miriam swoimi stonowanymi charakterami przypominają mi mnie samą i stanowią zupełne przeciwieństwo Ravena i Jagódki. Może właśnie dzięki temu tak świetnie się dopełniają. No właśnie. Miriam. Jako ostatnia dołączyła do naszej rodzinki. Nie planowałam jej tak naprawdę, z początku nie była na mojej wishliście, ale kiedy pojawiła się na sprzedażówce i nie schodziła z niej przez kilka miesięcy, zaczęłam do niej wzdychać i stopniowo odnajdywać w niej samą siebie. I faktem jest, że swoje lalki czasem wzorujemy na sobie, ponieważ pomimo aktualnie niebieskich oczu i brązowo-rudych pukli widzę w niej samą siebie. Ponad to wszystko zaczęłam się nieco bardziej udzielać na Kawiarence, co pozwoliło mi poznać najwspanialsze osoby z stąpających po tej ziemi! Ciepłe, gotowe pomóc w każdej chwili, kochające spontaniczne gesty dziewczyny, służące radą, dobrym motywującym słowem i pomocą.
Co do planów na ten słynny nadchodzący Nowy Rok 2018, czy mam jakieś? Może tak… Może nie… Nie chcę zapeszać, więc w sumie napiszę tylko o tym, że chcę się stać po prostu kimś bardziej produktywnym. Chcę rozwinąć tego bloga, nauczyć się nowych rzeczy, które wzbogacą jego i mnie samą. Po prostu chcę stać się lepszym człowiekiem. A reszta niech pozostanie tajemnicą. W sumie nie sporządziłam żadnej noworocznej listy postanowień. Może lepiej będzie to podsumować w następujący sposób: każde „chcę” zamienię w „zrobię”. O. I pozamiatane!
Zdjęcia, jakimi zamierzam Was dzisiaj uraczyć pochodzącymi z ostatniej domowej sesji, jako że goszczę u siebie wyjątkowo urodziwą pannę, jaką jest Pullip Victorique de Blois. Vic jest lalką mojej koleżanki z klasy i jeszcze przed świętami ukradłam ją na pewien czas do siebie *szeroki uśmiech* Stwierdziłam, że Jagoś potrzebuje trochę damskiego towarzystwa w swoim wieku i Marta się zgodziła na małe wakacje swojej podopiecznej. Jestem totalnie w tej dynieczce zakochana i nie mogę przestać wzdychać kiedy widzę dziewczyny razem na zdjęciach <3 Prawdę powiedziawszy może i marzy mi się jeszcze jedna Pullip panna, ale póki co na razie ten punkt nie znajduje się oficjalnie na mojej lalkowej wishliście *pomijając że w zasadzie wishlista wisi a ja i tak kupuję em.. nadprogramowo, ale ćśś...* No nic, łapajta kochani, byle sprawnie, dziurawe ręce będziemy cerować i łatać!














 Oczywista oczywistość, że pomimo typowo dyńkowej sesji, nie mogło zabraknąć Rave'a i Miry. Przepraszam, ale no nie mogłam się powstrzymać.
Dobrze... W sumie to wszystko, co na dzisiaj dla Was przygotowałam, więc pora się pożegnać. Być może podobnie, jak ja spędzacie Sylwestra w domu, być może wręcz przeciwnie - szalejecie w tej chwili gdzieś na parkiecie. Grunt, że dobrze się bawicie i to jest najważniejsze. Ja ze swojej strony pragnę Wam życzyć wszystkiego, absolutnie wszystkiego co najlepsze w nadchodzącym roku, żeby udało Wam się zrealizować wszystkie plany i postanowienia, jakie sobie na 2018 rok przygotowaliście. Oklepanie, bo oklepanie, ale całkowicie szczerze. Liczę, że spędzimy ten nadchodzący rok razem i że dalej będziecie tutaj od czasu do czasu zaglądać. My z diablątkami chętnie ogrzejemy w zimne dni, wzmocnimy ciepełkiem, kiedy Wasze serduszka będą potrzebowały wsparcia i także wtedy, gdy będą radosne! Kocham Was bardzo mocno i dziękuję za to, że jesteście. Do siego roku, kochani!

4 komentarze:

  1. To był ciężki ale owocny rok, wzloty i upadki. Luś, życzę Ci wszystkiego co najlepsze w tym nowym roku. Przygód, rozwijania się i powiększenia stadka ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3 Nie wiem, czy moi rodzice przeżyją to powiększanie stadka :D Tobie też wszystkiego dobrego na Nowy Rok :D

      Usuń
  2. Huehuehue, widzę nowy post. No wiesz, jak zwykle mistrzostwo, zdjęcia fajne i pozdrów ode mnie Rozwydrzone i Piekielne stadko! ^^

    OdpowiedzUsuń

Allan: Święta w Rivenhall

Witajcie, kochani! Nie było mnie tutaj wieki! Ale bardzo dużo działo się ostatnio w moim życiu, między innymi studia, rozpoczęcie nowej pra...