Ekhem, ekhem,
ekhem! Ależ tu wszystko kurzem zarosło! *odgania pyłki sprzed nosa* Łuhuuuu…?!
*odbija się echem* I jakoś tak się wyludniło? *Potyka się o coś wystającego,
ponieważ jest tak ciemno, że nic nie widzi* I na domiar wszystkiego ogień w mym
Piekiełku wygasł?! Naprawdę, aż tak długo mnie nie… *spogląda w kalendarz* Rany
boskie! Tooo znaczy diabelskie! I jasność się stała. W mym umyśle przynajmniej,
bo tutaj nadal ciemno jak w… Ekhem, dobrze, nie dokończę.
Na kolanach
błagam o wybaczenie, za tak długą nieobecność, toż to prawie pół roku. Nawet
nie wiem, kiedy te dni minęły, ale widocznie sprintem przeleciały mi między
palcami. Na swoje usprawiedliwienie mam jedynie tyle, że w związku z moim brakiem
zorganizowania klasa maturalna okazała się cichym zabójcą. Płakałam, zagryzałam
wargi, frustrowałam się i irytowałam, rzucałam książki w kąt, potem do nich
wracałam, ale prawda jest taka, że na nic nie miałam czasu. Nie miałam także za
grosz motywacji, to przede wszystkim. Ponieważ, gdyby motywacja się znalazła,
znalazłby się i czas. Nie robiłam tego, co powinnam robić, ale ponieważ nad
moim karkiem niczym kat te obowiązki wisiały, to nie zajmowałam się także, tym
co jest dla mnie frajdą, a więc marnowałam czas, jednocześnie uważając, że
absolutnie go nie posiadam, co doprowadziło do zamknięcia się błędnego koła. Miesiąc
za miesiącem mijały coraz szybciej, wiele zmian zaszło w moim życiu, we mnie samej
i… W mojej lalkowej, diabelskiej rodzince! I to na tej ostatniej kategorii
zmian się właśnie skupimy! Przede wszystkim z przykrością oświadczam, że Jagódka
znalazła nowy, kochający dom. Przestałyśmy się dogadywać, przestałam czuć do
niej, to co czułam, nie sięgałam zbyt często po nią, a tym bardziej nie robiłam
zdjęć. Lyssander nieco się rozpadł z tego powodu, więc składam go do kupy i
niedługo powróci z nową twarzą! To znaczy uznał, że tak traumatyczne przeżycie
będzie końcem jednego etapu w jego życiu i początkiem nowego, zatem postanowił
zmienić imidż. Aktualnie jego twarz się suszy i na dniach usiądę do jego nowego
makijażu. Czy planuję w przyszłości jeszcze Pullip? Tak. Jak pójdę do nowej
pracy, wszystko sobie poukładam finansowo i życiowo, to wtedy pomyślimy. Może
Pullip, może Dalka, może Isul, może wszystko? Nie wiem jeszcze prawdę mówiąc,
ale jestem dobrej myśli. Zaczynam znowu ożywać manualnie, także nadzieja
również gości w mym lucyferkowym serduszku.
Co dalej? Ano,
słuchajta uważnie, dziatki moje! Zamieszkały ze mną aż DWIE nowe lalki! Dziś
zapoznam Was z jedną z nich, w dodatku jeszcze w starej stylizacji, ale gdybym
miała uwzględnić w tym poście wszyściutko… To znalazłyby się tutaj zdjęcia z
trzech sesji. Albo czterech. Generalnie zalegającego materiału mam
prawdopodobnie jeszcze więcej, ale Lucyferek jako człowiek baroku (czyli pełen
sprzeczności), to znaczy stworzenie, jest jednocześnie uporządkowany i uporządkowania
wymagający. Także już sama nie mam bladego pojęcia jakie dokładnie zdjęcia ostały
mi się na dysku *drapie się z zakłopotaniem po głowie* Ale spokojnie, zapowiada
mi się duuuuużo wolnego czasu, więc zajmę się tym na pewno! Albowiem dzień
dzisiejszy jest pierwszym dniem mych wakacji! *macha rączkami z radością* Więc postaram
się poogarniać i ponadrabiać wszystko. A teraz, już nie przedłużając zapraszam
na zdjęcia!
Krótko o
sesji: zdjęci pochodzą plus minus sprzed miesiąca. Dokładnie z dnia 14.04.
Razem z Kulką pojechałyśmy do łódzkiego Parku Helenów, ponieważ pogoda
fantastycznie dopisywała. Zapakowałyśmy się z naszymi dzieciątkami do samochodu
(Lucyferek wieczny kierowca! Zajrzyjcie do „Balladyn i Romansów” Ignacego Karpowicza,
koniecznie. On także uznał, że Lucyer jest świetnym kierowcą!) i pojechałyśmy. Ogólnie
ten dzień był takim naszym babskim dniem, którego bardzo potrzebowałyśmy. Jednak
jak jest się od siebie uzależnionym, to ciężko funkcjonować, bez widywania się
przynajmniej raz na tydzień.
Rodzeństwo, proszę państwa! To zdecydowanie była sesja dla Marcy. Panienki, którą mam zaszczyt i przyjemność przedstawić.
O, a tutaj jej widać w końcu oczka! Akryle nie lubią ze mną współpracować, ale na razie na szklane nie ma pieniążków *ból i rozpacz* A jak będą, to niestety, inne inwestycje czekają *wewnętrzny płacz*
Cała ferajna! Same baby i jeden rodzynek (ach mam dla was jeszcze taką GIGANT niespodziankę... Tak korci... Ale NIC nie powiem, nic! Aż do właściwej notki NIC nie zdradzę! No chyba, że jesteście także w Lalkowej Kawiarence, tam się nic nie ukryje)
"Dorosła" część grona... Tak *kaszlu* Jasne *kaszlu*
Raven: Czy ty coś mówiłaś? *gromi wzrokiem*
Lu: Ja?! Absolutnie! Tylko tyle, że tak mi wyrośliście *ociera łezkę*
Miriam: Coś ci nie za bardzo wierzę... *patrzy z powątpiewaniem, opierając się o Ravena*
Lu: *ciężkie westchnięcie* Bo widzicie, drogie dzieci, w naszym fachu wiara nie jest istotna.
R&M: Aaaa żeś błysnęła teraz...
Lu: *ze wzruszeniem* Ale wy się zgodni zrobiliście! O nawet na kolejnym zdjęciu widać jak daleko zaszliśmy z waszymi relac - hampffffff *małe łapki zakrywają usta Lucyfera*
Kocham to zdjęcie. Ubóstwiam! Widzicie tę miłość?! Widzicie to, co ja?! Pamiętacie, jak się żarli?!
...
Dobra, nadal się żrą, ale teraz z większą czułością. Przepraszam wszystkie lalkowe pary, którym kibicuję, ale niestety moje dzieci tworzą dla mnie najpiękniejszą parę świata *dumna matka się rozpływa* Proszę, nie wnikajmy dalej w biologiczne połączenia, ponieważ tutaj i tak już się dzieje magia.
Ach... Ja już widzę ich portret ślubny w przyszłości, naprawdę.
R&M: Że co?!
Lu: Nic, nic.
O, a tutaj kolejna już-nie-taka-świeża świeżynka! Miyano we własnej osobie. Jest słodka i urocza, uwierzcie mi na słowo! Miya bardzo dobrze dogaduje się ze wszystkimi, ale zdecydowanie Marcy jest jej najlepszą przyjaciółką (pomijając naturalnie stadko Kulki, tam ma kochającego starszego braciszka, starszą siostrzyczkę i dwa małe urwipołcie, ale Marcy jest jej rówieśniczką!)
Nic nie powiem. Nic. Bo te diabły czyhają tylko żeby się na mnie rzucić, ale no... popatrzcie tylko na nich!
Ha! HA! Mówiłam? Mówiłam, że słodka?
I na sam koniec, loffki, kisski i w ogóle sam cukier, no bo jak tu się nie rozpływać, kiedy widać kolejną rodzącą się przyjaźń, która ma zadatki na długowieczną?
Trzymajcie się, kochani! Widzimy się niedługo, obiecuję, tym razem naprawdę. Luckowi można ufać, pamiętajcie ;)
Jak zwykle świetna notka <3 . Stęskniłam się za twoimi lalkami i za nowymi postami :,-( ...
OdpowiedzUsuńWcale Cię nie zaszantażowałam o ten komentarz xD Dziękuję <3
UsuńOczywiście zawsze czytam od deski do deski, a potem mam niedosyt. Gdzie tekstu nigdy nam tu nie żałujesz to ja żałuje, że i tak za krótki. Generalnie zdjęcia z tej sesji wyszły prze genialnie, nawet przyznam ,że niektóre jak z lustrzanki. I pozy są bardziej dopracowane. Mam wrażenie, że cały czas nabieracie OBIE doświadczenia w ustawności, w pozach jak i samych kadrach. Także jestem z Was mega dumna. Przyznam, że faktycznie minął szmat czasu i trochę jest w tym racji, że blog porósł kurzem, aczkolwiek wraca z piekielnym przytupem. Teraz, kiedy w końcu minął ten zły, zły, zły* okres będę mogła w końcu po podziwiać efekty twojej pracy i tu i na grupce. Bynajmniej mam taką nadzieję <3 Maruś jest piękna i to zawsze będzie moja FAB <3
OdpowiedzUsuń*^* Dziękuję ♡ Mam nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej ♡ Wszyscy wracamy do życia ♡
UsuńEkehm, padłam z tych dialogów jak zwykle i ze szybkiego streszczenia mojego stadka, toż to piękne było *ryje się ze śmiechu* Twoje Diabelskie Poletko jest cudowne, ja też Ci dziękuję za ten siostrzany dzień, mimo kilku spotkanych imbecyli- był perfekcyjny. Zdjęcia nam się wtedy udały, no co tu dużo pisać, zakasaj swe lucyferowe łapki i do piszu piszu, bo już się nie mogę doczekać tam tam daaaam *uderza w organy* wiesz dobrze czego XD <3
OdpowiedzUsuńCieszę się XD Zrobiłam to w arcy miły sposób i nie wspomniałam o cyrkach, jakich jestem świadkiem x""D No imbecyle były irytujące :") Wszechwiedzący ludzie są denerwujący, szczególnie jak nic nie wiedzą xD Cieszę się, bohaterko posta, że moja reźyseria się spodobała ♡ Niedługo kolejny epizod ♡
Usuń